Espresso Romano – cytrynowa legenda z Rzymem w tle (choć nie z Rzymu)
Wyobraź sobie wiosenny poranek w Rzymie.
Promienie słońca muskają brukowane uliczki,
bazylika Świętego Piotra budzi się do życia,
a Ty – przy jednym z małych stolików,
gdzieś w cieniu kolumnady,
trzymasz w dłoni filiżankę aromatycznego espresso…
…z plasterkiem cytryny 😉

Chwila. Cytryny? W espresso?
Tak, dokładnie tak. Witaj w świecie Espresso Romano, kawowego fenomenu, który dla jednych jest kulinarnym nieporozumieniem, a dla innych — egzotycznym, orzeźwiającym twistem.
☕ Espresso z cytryną – skąd ten pomysł?
Choć nazwa „Romano” sugeruje rzymskie korzenie, Espresso Romano nie pochodzi z Rzymu. Ani nawet z Włoch.
To raczej amerykańska reinterpretacja włoskiego stylu picia kawy, która narodziła się najprawdopodobniej w powojennych Stanach Zjednoczonych, gdzie emigranci z Italii tęsknili za mocnym espresso, ale często musieli korzystać z niższej jakości ziaren.
Cytryna miała wówczas dwa zadania:
1) Maskować goryczkę kiepskiej kawy, którą trudno było zaakceptować bez cukru,
2) Dodać egzotycznego charakteru, symbolizującego włoskość.
W końcu cytryna to ikona południowej Italii, tak jak Vespa, Sophia Loren i oliwa z oliwek…
Z czasem ten wariant kawy zadomowił się w niektórych kawiarniach, również w Rzymie — głównie tych bardziej turystycznych, chcących zaspokoić ciekawość gości zza oceanu.
🍋 Jak podaje się Espresso Romano?
Tradycyjnie Espresso Romano to espresso serwowane z plasterkiem cytryny — czasem na spodku, czasem już w środku filiżanki. W wersji „na bogato” cytrynę pociera się o brzeg filiżanki lub nawet skrapla się nią kawę, tworząc subtelną, kwaskowatą nutę aromatyczną.
Włosi patrzą na to z przymrużeniem oka. W ojczyźnie espresso dodawanie czegokolwiek do kawy (poza cukrem) bywa traktowane niemal jak profanacja.
Ale… czy nie o to czasem chodzi w kawowej przygodzie — by zaskakiwać?
🧠 Sensoryczna rewolucja
Z punktu widzenia sensoryki, dodatek cytryny otwiera zupełnie nowy wymiar espresso. Kwasowość owocu kontrastuje z naturalną goryczką kawy, dając efekt lekkości i świeżości. To może przypaść do gustu osobom, które:
dopiero zaczynają swoją przygodę z espresso,
nie lubią intensywnej goryczy,
szukają czegoś innego niż klasyczna kawa z mlekiem.
To także świetny pretekst do rozmowy o profilach sensorycznych kawy — cytrusowe nuty występują naturalnie w wielu ziarnach z Afryki (np. z Etiopii czy Kenii). W tym kontekście cytryna to nie intruz, ale partner do aromatycznej rozmowy.

🌍 Kawa w podróży – małe odkrycia, wielkie smaki
Kawa to nie tylko napój — to język kultury, tradycji i lokalnych zwyczajów. Espresso Romano to doskonały przykład tego, jak podróże, historia i potrzeba adaptacji tworzą nowe, ciekawe formy.
A takich odkryć można dokonać na całym świecie:
Wietnam – kawa z jajkiem (cà phê trứng),
Meksyk – kawa z cynamonem i brązowym cukrem (café de olla),
Szwecja – „kaffeost”, czyli kawa z kawałkami sera,
Finlandia – kawa z masłem lub tłuszczem renifera (!).
Espresso Romano to więc nie błąd, ale pamiątka z czasów, gdy trzeba było improwizować, by odzyskać smak wspomnień.
🏛️ Espresso pod Watykanem – mała rewolucja w filiżance
Dziś, gdy siadasz w kawiarni przy Via della Conciliazione, a przed Tobą Watykan, słońce i gwar turystów z całego świata — nawet espresso z cytryną ma sens.
Bo kawa, tak jak świat, zmienia się.
I jak mówi stare włoskie przysłowie:
Chi beve solo acqua ha un segreto da nascondere – „Kto pije tylko wodę, ten coś ukrywa.”
Może ukrywa… cytrynę w espresso? 😉
W tym roku (2025) odhaczyłem w Rzymie 4 punkt z mojej >>The Coffee Bucket List 😉
❓A Ty, próbował/a/e/ś kiedyś Espresso Romano
A może masz swoje nietypowe kawowe odkrycia z podróży?
Pozdrawiam,
#KrzysztofBarista
„Życie jest zbyt krótkie na słabą kawę,
słabe projekty i słabe znajomości.”

>>Teraz z książką „100 Ciekawostek o Kawie” otrzymasz próbkę kawy SuperPower.coffee